Koncerny energetyczne E.ON, RWE i ENBW, posiadające elektrownie jądrowe w Niemczech chcą, aby odpowiedzialność za ich likwidację, składowanie odpadów radioaktywnych oraz wszelkie ryzyka, które są z tym związane, przejął skarb państwa. W zamian przekażą one zgromadzone na ten cel rezerwy w wysokości ponad 30 miliardów euro. Jeżeli pieniędzy tych nie wystarczy, dopłaci podatnik. Żądanie, które w pierwszym momencie wydaje się absurdalne. Jednak czy jest tak rzeczywiście? Aby to ocenić, warto krótko podsumować fakty. Sytuacja finansowa koncernów energetycznych w Niemczech w ostatnich latach znacząco się pogorszyła. Zgromadzone przez te podmioty rezerwy na likwidację elektrowni jądrowych są zagrożone, jeżeli ich kondycja finansowa ulegnie drastycznemu pogorszeniu. Wysokość zgromadzonych rezerw może, wg niektórych szacunków, okazać się wystarczająca, aby pokryć koszty likwidacji elektrowni. Rezygnacja z energii jądrowej w Niemczech jest decyzją polityczną. Odpady promieniotwórcze wymagają składowania przez okres od około trzystu do wielu tysięcy lat. W obliczu tych faktów, zabezpieczenie zgromadzonych rezerw na przykład w publicznym funduszu, wydaje się posunięciem rozsądnym. Jednak wśród niemieckich polityków propozycja wywołała falę głosów oburzenia. Mówi się o zasadach gospodarki rynkowej i o tym, że kto czerpie dochody z działalności, powinien ponosić jej koszty. Deklarowany jest brak zgody na przerzucanie ryzyka na państwo i podatników. To wszystko prawda, aczkolwiek w szczerość oburzenia polityków uwierzyć raczej trudno. Jaka jest bowiem alternatywa? Co będzie, jeżeli koncerny energetyczne ze swoich zobowiązań wywiązać się nie będą w stanie? Kto, jeżeli nie podatnicy, przejmie wtedy finansową odpowiedzialność? Dla polityków jednoznaczność odpowiedzi na to pytanie jest co najmniej niewygodna. Energetyka jądrowa miała być tania, tak więc niedobrze, aby wyborcy mieli świadomość, że może wiązać się z kosztami, które społeczeństwo będzie ponosiło przez setki, a nawet tysiące lat. Zapewne jest to jeden z powodów, dlaczego propozycja RWE&Co. wywołała wśród polityków przede wszystkim oburzenie. Nie jest to jednak reakcja, która w jakikolwiek sposób przyczynia się do rozwiązania problemu. Zapewne warto potraktować postulat koncernów jako punkt wyjściowy do rozmów. Postulat ten jeden z czołowych niemieckich dzienników „Die Zeit” określił jako „nieprzyzwoity, ale sensowny”. Trudno o lepsze określenie.
You must log in to post a comment.